PRZEPUSTY I DROGI

Na szlakach spławnych, przy urządzeniach spiętrza­jących, jazach, zakładach wodnych, budowane są prze­pusty dla tratew i łodzi. Jazda przez przepusty, dzięki specjalnym emocjom, jakich dostarcza, należy do ulu­bionych wyczynów wyborowych kajakowców. Przepust jest tem dla kajakowca, czem skocznia dla narciarza — sposobnością do popisania się sprawnością i odwagą.

Woda doprowadzana jest do przepustu kanałem. Wskutek zwężenia, tworzy się bystrze. Od korony (pro­gu) woda przewala się wdół, spływając pochylnią. Szybkość wzrasta jeszcze bardziej. Wreszcie uderza z impetem o dno, następuje t. zw. skok wody czyli od­bicie strugi, z odbitej wody tworzy się walec wodny, zawijający się w stronę progu, t. zw. odwój (Widerwelle).

Odwój wstrzymuje, spiętrza napływającą pochylnią wodę. Poniżej pierwszej fali odwoju tworzy się kłębowi­sko wzburzonej wody, o wysokich falach odwojowych. Woda skacze, pieni się, cwałuje. W to piekło wpada kajakowiec.

Nieumiejętne naprowadzenie łodzi na odwój, nietrafienie w środek nurtu, powoduje odrzucenie wbok, połą­czone z nieuchronną wywrotką. Znany kajakowiec nie­miecki Luther podaje, że jednego wieczora na Izarze na­liczył osiemnaście wywrotek i to na jednym przepuście. Chcąc wyjść obronną ręką, trzeba przepust znać; jeśli się jedzie po raz pierwszy — obejrzeć, aby poznać układ wirów, prądów.

W kanał doprowadzający jechać należy środkiem, rumając. Jazda zboku powoduje obrót kajaka i wywrotkę. Spływanie z prądem bez rumania nie daje do­statecznego pędu do wykonania skoku; nie można wów­czas „wdrapać“ się na szczyt odwoju, kajak „staje dęba“, zalewany przez fale, mimo zapięcia fartucha, bierze wodę, „grzęźnie“ coraz bardziej i kończy się… na pływaniu.

Jeśli próg „przewał“ jest skośny, trzeba go wziąć pro­stopadle, gdyż inaczej zarzuci bokiem.

W chwili skoku, należy unieść wiosła wgórę, aby prysk wody nie mógł uderzyć w pióro (grozi wywrotką). Rumać zaczynamy, gdy wyjdziemy na „cwałującą wodę“ za odwojem.

Na przepustach należy uważać (szczególnie na po­chylni) na stan wody. Przy niskiej wodzie, łatwo zawa­dzić spodem kajaka o dno, skaleczyć powłokę na sterczących gwoździach, kołkach, blasze, czerepach garn­ków lub szkle, wyrzucanych przez złośliwych łobuzów, uszkodzić kil i stewy. Nie wszystkie przepusty są dojezdne. Jeśli na pochylni są stopnie lub uwiązany ,,płyt”’ (mała tratwa), który ma chronić płynące tratwy przed wbiciem się w dno na skoku, to przepust nie nadaje się do jazdy.

Prócz jazdy pochylniami, można skakać przez strome progi, nie wyższe jednak od 1 m. I tu trzeba mieć jednak dostateczną prędkość początkową, by móc wyjść z mar­twego punktu i nie znurkować dziobem pod odwój. Szypoty i bystrza dzikie są nieobliczalne, gdyż niere­gularne. Trzeba je przed przejazdem obejrzeć i jechać rumając. Na skoku — wiosła wgórę. Poniżej, na by­strzu, można spływać, trzymając pióro zanurzone w wo­dzie do wysterowywania. W razie utraty równowagi na stronę zanurzonego wiosła, należy, nie wyjmując pióra, starać się wyprostować łódź pochyleniem w bio­drach.

W czasie jazdy należy siedzieć ,,po kawaleryjsku“, aby tworzyć z łodzią ,,jedno ciało“.

Równowagę należy „łapać” górną częścią tułowiu, wyginając się na boki w biodrach, jakby w przegubie.

Po­dane w niniejszej książce typowe sytuacje pozwolą w każdym wypadku wybrać odpowiadającą potrze­bom taktykę. Najlepiej zresztą nauczy rzeka, karząc każdy błąd „w trybie doraźnym“.